Wersja Lacombe'a jest, moim zdaniem, najbardziej wymowna i spektakularna od czasów słynnego Harry'ego Clarke'a (1889-1931), który swoje ilustracje opublikował w 1919 (dodam, że wydanie z ilustracjami Clake'a doczekało się
reedycji w 2008. Niedługo pewnie i ono zawita na mojej półce, jako
zwieńczenie kolekcji). Włącznie było ich 29, tutaj zamieszczam parę przykładów.
Wersja Lacombe'a, który ma w swym portfolio także ilustracje literatury dziecięcej, jest - nie ma co ukrywać - łagodniejsza w wymowie, kontrastując z ostrą, miejscami przerażającą estetyką ilustracji Clarke'a.
Obaj artyści zdołali jednak uchwycić najistotniejsze cechy utworów genialnego twórcy, ich specyficzny emocjonalny klimat, wyczuwalny w czasie lektury oryginału. Podczas gdy Clarke skupia się na estetyce szoku, makabry i totalnego zdumienia, dla Lacombe'a ważniejsza jest romantyczna melancholia, którą tchną opowiadania i wiersze Poe. Ligeia Clarke'a to dominująca, upiorna półbogini w olbrzymiej, czarnej aureoli, natomiast Lacombe przedstawił ją jako zamyśloną młodą kobietę o niepokojących, olbrzymich oczach, podobną nieco do słynnych wielookich dziewczynek Margaret Keane.
"Ligeia" Harry'ego Clarke'a:
"Ligeia" Benjamina Lacombe:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz